O mnie
Gotowałem „od zawsze”. „Winna” temu jest niewątpliwie moja babcia, Irena Żarczyńska i jej przebogata, kresowa kuchnia. Umiejętność mieszania w garnkach bardzo mi się przydała, kiedy w wieku 15 lat powędrowałem do szkoły z internatem. Miało to miejsce kilka lat po wprowadzeniu stanu wojennego, jak więc wiecie (albo i nie), na półkach sklepów spożywczych królowały wtedy butelki z octem a po bochenek chleba stało się w kolejce sfrustrowanych życiem ludzi, czasami nawet ponad godzinę.
Co tydzień pokonywałem dystans niecałych 100 km, dzielących mój dom od szkoły, do której uczęszczałem, targając ze sobą plecak pełen wiktuałów. Bynajmniej nie była to oznaka dopieszczania mnie ze strony rodziców i dziadków, tylko zwyczajna konieczność dokarmiania się w tych trudnych czasach. W internacie miałem możliwość gotowania na kuchence gazowej, wyposażonej w dwa palniki. Była to naprawdę niezła szkoła robienia czegoś, praktycznie z niczego. Dziwnym jednak trafem, do dzisiaj im bardziej awaryjna sytuacja i im mniej składników, tym ciekawsze bywają finalne rezultaty moich kulinarnych działań.
Kilka następnych lat, spędzonych we Wrocławiu, nieszczególnie sprzyjały kulinarnej rewolucji. Studia a potem praca w korporacji (to był początek tego, co dzisiaj nazywamy wyścigiem szczurów) wysysały ze mnie wszystkie siły. Odżywałem praktycznie tylko wtedy, kiedy przyjeżdżałem do Kluczborka, czy właściwie na Ligotę Górną, wioskę, do której przenieśli się moi rodzice. Urządzałem wtedy mniejsze i większe, mniej i bardziej spontaniczne spotkania z moimi przyjaciółmi, bawiąc się kuchnią, która w latach 90-tych otwierała się coraz bardziej na światowe nowinki. W zasadzie co najmniej raz do roku bywałem też we Francji, jakiś czas spędziłem także w Niemczech i Anglii, wszędzie starając się podpatrywać, co tam wrzuca się do garnka. Z Francji wracałem zawsze z plecakiem pełnym serów i win a z Anglii przywiozłem zamiłowanie do muesli ( o puddingach mojej ciotki, rodowitej Brytyjki, miłościwie zmilczę …).
Następnym krajem, w którym spędziłem dobrych kilka lat mojego życia, była Portugalia.
Tak się jednak stało, iż moja droga do kraju położonego nad Tagiem wiodła z innego, pierwsze smaki portugalskiej kuchni, poznałem bowiem w małej wioseczce w Burgundii. Byłem wtedy gościem w domu Maribel, mamy mojego serdecznego przyjaciela, Staszka Ponińskiego.
Staszek – osoba niegotująca – zaskoczył mnie propozycją przygotowania dla mnie zupy. Jeszcze większe zdumienie wzbudził we mnie fakt, że zupa miała pochodzić z kraju, który on sam niedawno odwiedził, a o którym ja w zasadzie nie miałem bladego pojęcia – z Portugalii. Dodam dla wyjaśnienia, że był to rok 2000.
Z lekkim niedowierzaniem patrzyłem, jak Staszek zabiera się on do ucierania ząbków czosnku z solą i natką (jak mi się wtedy wydawało) pietruszki. Po kilku energicznych ruchach w pięknym, zabytkowym moździerzu, wiedziałem już, że z pewnością nie jest to pietruszka. Zapach, który doskonale przebijał się przez mocny przecież, czosnkowy aromat, nie przypominał mi niczego, czego dotąd próbowałem. Owym ziółkiem okazała się być kolendra a potrawą którą przygotował Staszek, zupa alenteżańska (sopa alentejana).
Była ona również pierwszą potrawą, którą zjadłem zaraz po przyjeździe do Portugalii. Miało to miejsce w pomieszczeniu, które raczej trudno byłoby nazwać restauracją. Był to w zasadzie niewielki pokój na parterze kamienicy, w lizbońskiej dzielnic -Alfamie. Kucharką i kelnerką jednocześnie, była starsza, przesympatyczna pani, która przygotowała nam właśnie sopa alentejana. Nie dziwcie się więc proszę, że do kolendry mam dość specyficzny stosunek i niestety zero zrozumienia dla ludzi, którzy tego przesympatycznego ziółka nie znoszą …
Od wielu już lat uczę gotować Polaków portugalskie potrawy w różnych studiach kulinarnych na terenie całej Polski.
Gotowanie w programie Pytanie na Śniadanie – link do materiału filmowego
Na blogu znajdziecie różne przepisy. Oprócz tych nawiązujących do mojej ukochanej kuchni portugalskiej, z racji pochodzenia moich dziadków, znajdą się tutaj również i proste polskie przepisy, wywodzące się z kuchni kresowej. Nie zabraknie także przepisów, które wymyślałem w związku z restrykcyjną dietą mojej znajomej, zaleconej jej przez lekarza-specjalistę a także miodowych przepisów.
Miłą niespodzianką było dla mnie zajęcie II miejsca na konkursie kulinarnym „Nasze kulinarne dziedzictwo – Opolskie ze smakiem”, ogłoszonym przez Marszałka Województwa Opolskiego i Dziedzictwo Kulinarne Opolskie (kliknij na obrazek, aby przejść na stronę relacji filmowej):
Najwięcej nowości pojawia się na fanpage’u andrasz-kulinarnie na facebooku – musiałem pozostać przy starej nazwie mojego kulinarnego bloga, gdyż facebook nie zgodził się na jego uaktualnienie. Andrasz – kulinarnie było nazwą mojego pierwszego bloga,który pierwotnie znajdował się na platformie onetu Z chwilą likwidacji platformy blogowej przez onet.pl, przeniosłem się na własną domenę z nową nazwą.
Odkąd pamiętam, moja rodzina posiadała działkę. Kiedyś była to typowa działka w mieście, obecnie to po prostu kawałek ziemi przy domu. Z równą przyjemnością grzebię więc w ziemi, jak i używam tego, co udało mi się na niej wyhodować. Obecnie więcej jest na nich kwiatów i ziół, niż warzyw, jednak zeszyt z przepisami z czasów, kiedy ogród był bardziej warzywny, pełen jest przepisów.
Zapraszam więc na moje kulinarne „Kresy” – te nasze polskie i te dalsze – portugalskie …
Więcej kulinarnych tematów na facebookowym fanpagu a o samej Portugalii na moim blogu Luzomania i jego fanpage’u na facebooku.
2 Responses to O mnie
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
-
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- nowy - O mnie
- Genowefa Jaśkowiec - O mnie
- Janusz - Biała sangria z vinho verde
- ~Przepisy na domowe wino - Biała sangria z vinho verde
- Janusz - Śląskie Smaki
Archiwa
- maj 2022
- sierpień 2021
- czerwiec 2021
- październik 2020
- wrzesień 2020
- czerwiec 2018
- maj 2017
- marzec 2017
- styczeń 2017
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
Kategorie
- Bez kategorii
- Biuletyn Pastel
- chłodnik
- ciasto
- danie główne
- degustacja
- desery
- drinki
- galareki
- kasze
- kiełbasa
- kolendra
- konserwy
- kuchnia czarnogórska
- kuchnia fusion
- kuchnia hiszpańska
- kuchnia kresowa
- kuchnia litewska
- kuchnia polska
- kuchnia portugalska
- kuchnia wegetariańska
- Magazyn Pastel
- mięso
- oliwa
- przystawki
- relacja z pobytu
- ryba
- ryby
- sałatki
- śledzie
- turystyka kulinarna
- warsztaty kulinarne
- warzywa
- wegetariańskie
- wino
- zdrowe jedzenie
- ziemniaki
- zupy
Meta
podziwiam ludzi z pasją. Tacy nigdy, przenigdy, nie zanudzą świata.
Gienia Jaśkowiec
Dziękuję! 🙂